Rawa Mazowiecka
Diabelski Kalendarz
Na zamku w Rawie mieszkał diabeł Merdasiński. Był on synem kasztelanki sandomierskiej i wysokiego dostojnika z królestwa piekieł. Jego uroda szokowała wszystkie diablice w piekle, które się w nim namiętnie kochały. Z tego to powodu Lucyper miał dużo kłopotu. Wybuchały dość często kłótnie i bójki między diablicami zazdrosnymi o Merdasińskiego. Zawezwał go któregoś dnia Lucyper przed swój tron i powiada:
– Wiesz co ci powiem Merdasiu, idź ty lepiej na ziemię, to piekło będzie miało mniej kłopotów. Ty jesteś diabłem uczonym, więc między możnowładcami znajdziesz sobie dobrą robotę.
Merdasiński nie protestując wziął wszystkie swoje księgi uczone i zgodnie z poleceniem Lucypera na ziemię powędrował. Osiedlił się na Mazowszu, niedaleko włości swojej matki. Wziął się zaraz do pracy. Umyślił sobie stworzyć diabelski kalendarz. Skoro wszyscy święci taki mają, dlaczego nie mieliby mieć diabełkowie. Solidnie nad nim zaczął pracować. Z dnia na dzień, z roku na rok przybywało mu coraz więcej imion diabelskich, które według starszeństwa i rangi w odpowiednie dni i miesiące wpisywał. Skończyłby go z pewnością w niedługim czasie, gdyby nie kobiety. Był bardzo kochliwy i do miłości skory. Odziedziczył to po matce, która nawet w diabłach przebierała. Zakochał się w pięknej miecznikowej z Żydaczkowa Rawskiego. I wtedy o wszystkim zapomniał. Miecznikowa widząc rozkochanego w niej diabła, jak chciała wodziła go za nos. Ujrzawszy uczone księgi swego kochasia, w których ten od czasu do czasu grzebał i ją zaniedbywał, ze złością wyrzuciła je z zamku do rzeki. Ujrzał Merdasiński jaki los spotkał dzieło jego życia. Wyskoczywszy przez okno za księgami, w ostatniej chwili je złapał i uratował. Bojąc się przynieść je do domu, zakopał pod starą wierzbą przy drodze wiodącej z karczmy do Żydaczkowa. Idący tą drogą z karczmy któregoś dnia Kacper Ciepka położył się pod tą wierzbą, żeby trochę wytrzeźwieć. Gdy się obudził, zauważył, Ze w tym miejscu ziemia jest jakby trochę spulchniona. Pomyślał, że nic innego tylko ktoś pieniądze przed złodziejem pod wierzbą zakopał. Zaczął rozgrzebywać pospiesznie ziemię. Wtem oczy jego ujrzały worek, w którym znalazł zamiast upragnionych pieniędzy jakieś papierzyska. Ze złością przechodząc przez kładkę na rzece wrzucił je w jej nurt.
Po pewnym czasie miecznikowa porzuciła Merdasińskiego. Zrozpaczony diabeł przypomniał sobie o swoim niedokończonym kalendarzu. Jednak na próżno go szukał pod tą i innymi wierzbami.
Kalendarz diabelski przepadł jak przysłowiowy „ kamień w wodzie”. Szuka go do dziś. I tak baba zaprzepaściła diabelski kalendarz.
Legenda o Diabelskiej Górze
Dawno temu, w warownym zamku na wzgórzu mieszkali zbójcy, który napadali na pobliskie dwory, kościoły oraz na podróżnych. Kiedy przebrała się miarka Bożej cierpliwości przyszedł na zbójców dzień kary , zamek spłonął a zbójców diabli porwali do piekła. Mieszkańcy Rawy chcieli zdobyć skarby ukryte w lochach przez zbójców, ale diabeł pilnował skarbów i tak skutecznie straszył , że poszukiwacze więcej już ze strachu nie pojawiali się w z ruinach zamczyska. Do tej pory góra na której znajdował się zamek nazywana jest Diabelską Górą, a czasami Anielską Górą, od nazwiska pustelnika, który podobno na niej mieszkał.
Legenda o księżniczce Ludmile
Podobno na zamku rawskim w okresie panowania księcia Siemowita III rozegrała się tragedia. Druga żona księcia Ludmiła urodziła dwóch synów, którzy umarli bardzo młodo. Gdy była w ciąży z trzecim dzieckiem Siemowit , za namową rodziny, zaczął podejrzewać żonę o zdradę. Uwięził Ludmiłę w wieży rawskiego zamku i tam przetrzymywał. Torturowane dwórki nie powiedziały złego słowa o swojej pani , ale to księcia nie przekonało o niewinności zony i w kilka tygodni po urodzeniu syna , kazał żonę udusić, a podejrzanego o występne postępki z żoną polecił powiesić.
Syna , któremu nadano imię Henryk, oddano na wychowanie ubogiej kobiecie. Gdy Henryk miał 3 lata, Małgorzata, córka Siemowita III z pierwszego małżeństwa, dziecko poleciła wykraść i zajęła się jego wychowywaniem. Gdy Henryk dorósł, wysłała go do ojca , aby się przekonał o ich podobieństwie i o niewinności zamordowanej żony. Aby wynagrodzić synowi wyrządzoną krzywdę , Siemowit wykształcił go przeznaczając do stanu duchownego. Do dziś , jak głosi legenda, w murach wieży słychać płacz księżnej, a niektórzy widzą ją błądzącą po ruinach rawskiego zamku.
Legendę tę wykorzystał William Szekspir opisując ją w swoim dramacie „ Zimowa opowieść”.