Łowicz

Legendy o Łowiczu

Pochodzenie nazwy miasta

Prastara historia rozpoczyna się od dobrze znanych wszystkim Polakom trzech braci – Czecha, Lecha i Rusa. Musieli rozdzielić się w swojej wędrówce. Zmęczony długą drogą Lech postanowił odpocząć pod drzewem, które na miejsce spoczynku wybrał sobie także niezwykły orzeł. Wręczył on zmęczonemu rycerzowi cztery strzały, które po wystrzeleniu ku niebu utkwiły w czterech różnych miejscach. Pierwsza z nich utkwiła w miejscu, gdzie obecnie znajduje się Warszawa. Druga wskazała miejsce, w którym później wybudowano Kraków. Trzecia utkwiła w ziemi w miejscu, gdzie później powstało Gniezno. Niestety czwarta strzała zgubiła się.

Kilka wieków później król Bolesław Chrobry wraz ze swoją drużyną wybrał się w okolice Bzury, ponieważ wiedział, że tamtejsze tereny uchodzą za wyjątkowo obfite w zwierzynę łowną. Z czasem utworzyło się tam malownicze miasteczko. Jeden z jego mieszkańców pewnego dnia udał się pod wioskę i wykopał stary, spróchniały dąb. Momentalnie dookoła wieśniaka rozpętała się straszliwa burza, podczas której piorun uderzył w pień świeżo wykopanego dębu. Drzewo skąpało się w płomieniach, a unoszący się z niego dym zaczął formować kształt wielkiego ptaka – pelikana. Dymowe ptaszysko obróciło dziób i wskazało nim na tunel, na końcu którego wystraszony wieśniak odnalazł zaginioną, czwartą strzałę z wygrawerowanym na niej napisem Loviche, od którego pochodzi obecna nazwa miasta Łowicz. Z czasem arcybiskupi w miasteczku stworzyli tam zamek, a dzięki Józefowi Skotnickiemu wsi nadano rangę miasta, które oficjalnie nazywano Łowiczem, a magiczny pelikan stał się jego symbolem.

Istnieje także inna historia opowiadająca o pochodzeniu nazwy miasta i jego herbu. Ziemie łowickie były niegdyś bagniste – pola były urodzajne, a ziemie obfite w zwierzynę. Pewien książę mazowiecki wybrał się na nich na polowanie. Nieopatrznie, goniąc za wyjątkowo dorodnym jeleniem, odłączył się od swoich kompanów i zgubił się w lesie. Długo błąkał się między moczarami szukając drogi powrotnej, niestety bezskutecznie. Słabł coraz bardziej i tracił nadzieję na ratunek. Zupełnie przypadkowo trafił na gniazdo pelikanów. Ptaki zaopiekowały się wyczerpanym księciem – nakarmiły go, napoiły i wskazały drogę ku ludzkiej osadzie. Po pewnym czasie udało mu się dotrzeć na wskazane miejsce i uzyskał od tamtejszych ludzi pomoc. Opatrzono jego rany, zaopiekowano się nim, a także wskazano drogę powrotną na dwór. W ramach podziękowań za ofiarowaną mu pomoc książę ofiarował swoim dobroczyńcom kufer złota, który pomógł w rozwoju wsi, które wkrótce stało się miastem zwanym Łowiczem – od „łowów”. W herbie natomiast umieszczone zostały piękne pelikany, które pomogły księciu odnaleźć drogę.