SKIERNIEWICZANKI, KTÓRE CHCIAŁY NIEMCA

Aneta Kapelusz

SKIERNIEWICZANKI, KTÓRE CHCIAŁY NIEMCA

W Skierniewicach wciąż mieszka wiele osób, w których żyłach płynie niemiecka krew. Wszyscy znamy legendę „o Wandzie, która nie chciała Niemca”. Natomiast na początku XIX wieku wiele praktycznych skierniewiczanek związało się z niemieckimi kolonistami. I dobrze na tym wyszły. Niemieccy mężowie mieli fach w ręku: byli garbarzami, piekarzami, farbiarzami, szewcami. Poza tym umieli pisać i czytać. Przeciętny skierniewiczanin – Polak w 1860 r. pisać nie umiał. Pisać potrafili Niemcy i Żydzi – tak pokazują dokumenty. Zresztą Niemcy nauczyli się bardzo szybko języka polskiego, przechodzili na wiarę katolicką i zasymilowali się ze skierniewiczanami. Niemieccy mężowie byli pracowici i zaradni, byli też bardziej postępowi. Wprowadzali modernizację w gospodarstwie domowym. Ich domostwa były  bardziej nowoczesne od typowych skierniewickich.

Niemieccy osadnicy chętne poślubiali skierniewiczanki. Mogli poślubić córki innych niemieckich osadników, ale w większości przypadków wybierali nasze mieszczanki. Może uroda skierniewiczanek wpływała na takie decyzje? Przykładowo, Rozalia Zwierzchowska została żoną w 1866 r. niemieckiego piekarza Jana Graupe. Jego ojciec Matjas Graupe, stolarz, w 1832 r. poślubił skierniewiczankę Wiktorię Żebrowską. Kowal Gotlib Himmel w 1822r. poślubił Mariannę Siemińską. Szynkarz, Jan Hering, co prawda przybył do Skierniewic wraz ze swoją niemiecką żoną, ale po jej śmierci wiązał się już z Polkami – najpierw Katarzyną Pyczkowską, a później Moniką Lebiedzińską.

Antoni Heurich z żoną Walerią Stachowicz, córką skierniewickiego organisty

Oczywiście byli też Niemcy, którzy nie mieszali się z Polakami. Tworzyli osobną enklawę, zawierali związki małżeńskie tylko ze swoimi rodakami i rodaczkami. Działo się tak szczególnie w kolonii niemieckiej na obrzeżach Skierniewic. Kolonię tę potocznie nazywano Szwaby. Taka nazwa figuruje nawet na rosyjskich mapach z początku XX wieku. Bogate niemieckie rodziny w Skierniewicach także trzymały się razem. Fryderyk Zimmerman (ur. 1820r.) ożeniony z Niemką Ewą Gruell, zarządzał Radą Szczegółową Opiekuńczą, która zajmowała się przytułkiem dla starców i kalek. Duża kamienica przy ul. Konstytucji 3.go Maja została wybudowana przez Fryderyka Zimmermana. Jego córka Julia poślubiła Józefa Heuricha (1840-1887) pochodzącego ze znanej rodziny stolarzy ebenistów. Ojciec Józefa, Fryderyk, pracował nad wyposażeniem dla zamku Królewskiego oraz Teatru Wielkiego w Warszawie. Józef Heurich prowadził w Skierniewicach, odziedziczoną po ojcu, dużą stolarnię i fabrykę mebli (w okolicach ulicy Czystej).

Skąd się wzięli Niemcy w Skierniewicach? Od połowy XVIII wieku dwór prymasa ściągał do miasta rzemieślników, głównie z Saksonii i Turyngii, zazwyczaj wraz z rodzinami. Jak podaje dr Jan Józefecki, funkcję ogrodnika pałacowego od 1754 do 1793 roku pełnili kolejno Niemcy: J. Schwatschner, M. Bleuz, I. Steuer, J. Schuster. W latach 1787-1793 ze Śląska i Wielkopolski ściągnięto tkaczy do manufaktury sukienniczej. Ich nazwiska to: Zommer, Kuhn, Binder, Schwarzkopf, Buse czy Greisner. Niektórzy z nich opuścili wkrótce miasto, a inni, jak rodzina Binderów, pozostali tu na stałe. W 1790 r. liczba osób narodowości niemieckiej wynosiła ok. 40 osób. Do 1793 r. Niemcy stanowili jedyną odrębną grupę narodowościową w Skierniewicach, gdyż przywileje miejskie zabraniały osiedlać się Żydom. Jako ciekawostkę można przytoczyć, że ogrodnik pałacowy, Niemiec Ignacy Steuer pochodzący z Turyngii, wstąpił do cechu krawieckiego, ponieważ jako jedyny ogrodnik nie mógł założyć odrębnego cechu.

Skierniewiccy Niemcy wyznania ewangelickiego chowani byli na cmentarzu ewangelickim przy zbiegu ulic: Reymonta i Sobieskiego. W 1963 roku przeprowadzono ekshumację szczątków 82 osób, zlikwidowano 67 grobów i grobowców. Obecnie znajduje się tam skwer zieleni, a o cmentarzu ewangelickim przypomina upamiętniająca tablica.