Małgorzata Lipska-Szpunar
Tajemnica słonia księcia Bariatyńskiego
A było to tak. Jeden ze skierniewickich kolekcjonerów podarował mi oryginalny telegram wysłany przez księcia Bariatyńskiego w 1876 roku ze Skierniewic do Paryża. Tekst telegramu jest następujący: „Do Paryża ze Skierniewic. Do pana Huet, 24 Monthaber, Paryż. Proszę o wysłanie do mnie przez Aleksandrowo pociągiem ekspresowym przez pana Bufforda z Passage Opera nr 1, przenośnego słonia naturalnej wielkości – Bariatyński.”
Próbowałam rozszyfrować ten tajemniczy telegram. Passage Opera w ówczesnym czasie stanowiło eleganckie centrum handlowe ze sklepami, galeriami, kafejkami i restauracjami działające w Paryżu w latach 1823-1926. Zamówiony słoń miał być przesłany przez pana Bufforda przez stację graniczną pomiędzy zaborem rosyjskim i pruskim w Aleksandrowie Kujawskim. A co to był za słoń? Próbuję rozwikłać tę zagadkę. Pierwsza myśl, która nasunęła mi się do głowy to hipoteza, że może książę Bariatyński zamówił słonia na wizytę w Skierniewicach króla Syjamu, ówczesnej Tajlandii, Ramy V, który przejazdem z Budapesztu do Warszawy zatrzymał się na 15 minut na stacji w Skierniewicach serdecznie powitany przez wysłanników cara a także warszawskiego gubernatora. Na flagach Syjamu jest biały słoń na pąsowym polu. Z ówczesnych doniesień prasowych wiadome było, że na każdej stacji przejazdu króla Ramy V powiewały flagi Syjamu, właśnie z podobizną słonia. Okazało się jednak, że wizyta Ramy V odbyła się prawie 20 lat później. Czyli trop był fałszywy.
Jak wiadomo, Aleksander Bariatyński (1815-1879) był rosyjskim generałem, feldmarszałkiem, później głównodowodzącym armii kaukaskiej i gubernatorem na Kaukazie. W dowód uznania za złamanie oporu górali kaukaskich w 1871 roku otrzymał od cara pałac w Skierniewicach, dokupił też pałacyk Aleksandrię. Wszyscy znają legendę o Sabedianie, kaukaskiej brance Bariatyńskiego, ale prawda była nieco inna.
Bariatyński zakochał się w Elżbiecie Dawidowej ze starej gruzińskiej rodziny Orbeliani, żonie swojego ordynansa Dawidowa. Wybuchł skandal, gdyż książę porwał Elżbietę, zabrał ją do Paryża, tam odbył się rozwód, po kilku dniach pobrali się w Brukseli i następnie wędrowali po Europie. W 1871 roku zamieszkali w skierniewickim pałacu. W Skierniewicach Bariatyńscy żyli w iście królewskim stylu. Organizowali bale, konkursy strzeleckie, latem odbywały się polowania na bażanty i kuropatwy, jesienią na dziki i jelenie. W pałacu często gościł car, na którego cześć wydawali kosztowne uczty. W rosyjskich źródłach historycznych brak jest wzmianki o skierniewickiej brance Sabedianie, opisywana jest tylko historia romansu z gruzińską księżniczką. I jak tu wierzyć legendom?. Obie kobiety ze względu na swoje pochodzenie, były ciemnowłose, miały ciemną karnację, dlatego też mieszkańcy Skierniewic prawdopodobnie prawowitą żonę uznali za brankę. W 1871 roku urodził się Aleksandrowi i Elżbiecie Bariatyńskim syn Kirył.
Wróćmy do telegramu. W momencie wysyłania telegramu Kirył miał 5 lat. Książę rozpieszczał jedynaka, stać go było na drogie zabawki. Zupełnie możliwe, że książę dla syna zamówił zabawkę – gigantycznego słonia, który naturalnej wielkości mógł stać tylko na terenie ogrodów pałacowych. Niestety upływ czasu spowodował, że nikt już nie potwierdzi tej hipotezy. I w dalszym ciągu nie wiemy nic o słoniu przesłanym Aleksandrowi Bariatyńskiemu z Paryża.
Dla członków Skierniewickiego Klubu Kolekcjonera tego typu przedmioty jak telegram Bariatyńskiego stanowią dużą wartość i najbardziej pasjonujące jest poszukiwanie wyjaśnienia, odkrywanie dawnych tajemnic szczególnie tych związanych z naszym terenem.
A może ktoś z Państwa pomoże rozwikłać tę zagadkę?