NASZ FRANCUSKI ŁĄCZNIK

Aneta Kapelusz

NASZ FRANCUSKI ŁĄCZNIK

W tym roku Skierniewice świętują 25-lecie przyjaźni z francuskim miastem Chatelaillon Plage. Ale związki Francji ze Skierniewicami można znaleźć o wiele wcześniej. Marszałek francuski Ludwik Davout przebywał w Skierniewicach w latach 1807-1808. Po utworzeniu przez Napoleona Bonaparte Księstwa Warszawskiego dobra łowickie, w skład których wchodziły również Skierniewice stały się własnością sprawującego najwyższą władzę wojskową w Księstwie – Ludwika Davout. Przeszedł on do historii jako wybitny dowódca napoleoński, który nie przegrał ani jednej bitwy. Brał udział w kampaniach Napoleona we Włoszech i Egipcie. Przyjaźnił się do końca z Napoleonem, chociaż ich przyjaźń miewała słodko-gorzki smak.

Ludwik Davout urodził się w 1770 r. na terenie Burgundii w rodzinie szlacheckiej. Zubożałej, bo zubożałej, ale jednak szlacheckiej. Gdy przezorny Ludwik rozpoczął karierę wojskową, w celu zamanifestowania poparcia dla rewolucji i dla bezpieczeństwa zmienił arystokratyczną pisownię nazwiska z d’Avout na bardziej pospolitą Davout. Dzięki niezaprzeczalnym talentom wojskowym zrobił szybka karierę. „Davout miał dziwny charakter. Był to człowiek zimny, twardy, wielki rygorysta, uparty i najzupełniej nieprzekupny. Łączył w sobie bezustanną dbałość o żołnierzy, którzy kochali go, lecz bali się go jak ognia, z nielitościwą surowością w stosunku do swoich oficerów, szczególnie pułkowników, gdy zaś został marszałkiem, do generałów, którzy nienawidzili go z całej duszy”.

W wieku 21 lat poślubił Adelajdę Seguenot, ale związek szybko zakończył się rozwodem z powodu niedających się pogodzić różnic światopoglądowych republikańskiego oficera i jego arystokratycznej małżonki. Wybór drugiej żony był bardziej trafny. Wszak parę zeswatał sam Napoleon. Brat kandydatki nr 2, Karol Leclerc był mężem siostry Napoleona Pauliny. Wszystko pozostało w rodzinie. Panna Ludwika Leclerc, córka kupca, miała lat 18 lat, burzę ciemnych loków i słodką twarzyczkę, co pokazują jej portrety. Z anielskim wyglądem panienki kontrastował silny charakter. Była energiczna, odważna i gospodarna. Ku niezadowoleniu męża lubiła prostotę w sposobie bycia i ubiorze. Ludwik przypominał jej w listach, aby chodziła „dobrze ubrana”, sprawiła sobie trochę sukien i diamentów. Mimo tej drobnostki dobrze się rozumieli i aż do śmierci Davouta pozostali zgodnym i szanującym się małżeństwem. Mieli wspólne zainteresowania np. karmienie młodych kuropatw. Doczekali się ośmiorga dzieci, z których troje osiągnęło wiek dojrzały. W gronie tych szczęśliwców znalazła się urodzona w Skierniewicach 30 czerwca 1808 roku córka o imionach: Napoleona Adela, która nie dość, że dożyła do osiemdziesiątki to jeszcze wyszła za mąż za księcia de Cambaceres. Mała Napoleona niedługo pomieszkała w pałacu skierniewickim, bo jej mama – gospodarna Ludwika, wolała mieszkać we Francji.

Pani Davout spędziła w Skierniewicach tylko kilka miesięcy. Zanim jednak przybyła do miasta, jej mąż urzędował tu już od roku. Czuł się chyba samotny bez rodziny, bo nawiązał romans z niejaka panią Martin. W przeciwieństwie do zaniedbanej Ludwiki, pani Martin była „strojna”, a przy okazji „rzadkiej urody.” Pamiętnikarka z tamtych czasów Wirydianna Fiszerowa pisze: „miał kochankę stałą na własny użytek, której nam zresztą nie narzucał i której nie widziało się nawet u niego.” Inna pamiętnikarka Anetka z Tyszkiewiczów Potocka wspomina kobietę: „jak dwie krople wody podobną rzekomo do marszałkowej; dzięki tym pozorom legalności jeździła ona za armią, ku wielkiemu niezadowoleniu cesarza.” Gdy legalna małżonka przyjechała do Skierniewic, piękną panią Martin dyskretnie oddalono. Polskie pamiętnikarki podśmiewały się z Davouta: „darmo szukałoby się człowieka grubiej ciosanego od marszałka Davout, nawet kiedy starał się być uprzejmy. Tańczył jak worek z mąką, a brał się do tego chętnie. Wolał tańczyć niż rozmawiać, gdyż w swobodnej gawędzie był nietęgi”.

 Jako najwyższy rangą przedstawiciel Napoleona w Księstwie Warszawskim Davout zmuszony był także do organizacji oficjalnych bali i przyjęć, za czym nie przepadał. Wolał spędzać czas w spokoju, w Skierniewicach. Davout był raczej życzliwy Polakom. W okresie mrozów potrafił wydawać głodnym ludziom mąkę z magazynów wojskowych. Jego żołnierzy jako jedyni mieli zawsze kuchnie polową i sanitariuszy. Ale za rabunki i gwałty dostawali od razu „kulkę w łeb”. Marszałek był sprawiedliwym służbistą, urodzonym żołnierzem, wiernym sługą Napoleona, którego mit starał się podtrzymać w Polsce. Ludwik Davout opuścił Skierniewice i Księstwo Warszawskie jesienią 1808 r. Brał jeszcze udział w bitwach, sprawował funkcje ministra wojny, stracił i odzyskał stopień marszałka, spędzał czas  z rodziną w posiadłości w Savigny-sur-Orge. Zmarł w Paryżu, prawdopodobnie nagle, w wieku 53 lat.