„KSIĘŻAK” DONOSI ZE SKIERNIEWIC…

Małgorzata Lipska-Szpunar

„KSIĘŻAK” DONOSI ZE SKIERNIEWIC…

Władysław Stanisław Reymont w 1890 r. przybył do pracy na kolei jako starszy robotnik torowy i zamieszkał w Przyłęku i Krosnowie. W Przyłęku mieszkał w chałupie Antoniego Lewandowskiego w nieopalanej izbie z glinianą podłogą. Miał ze sobą tylko własną kołdrę, palto, żelazne łóżko i notatnik, w którym ciągle coś notował. Po 13-godzinnej pracy, gdy wracał zziębnięty i wygłodzony, kładł się do łóżka, aby się rozgrzać. Po ponad dwudziestu latach Reymont tak wspomina swój pobyt tam: „W chłopskiej chałupie miałem izdebkę koło chlewika i pod oknem najpiękniejszą gnojówkę w Rzeczypospolitej, miałem zawsze dziurawe buty, ubranka, pożal się Boże i nigdy nie nasycony apetyt”. Pomimo tak ciężkich warunków dużo pisał: nowele, szkice, korespondencje, początkowo do „szuflady”. Pierwszy sukces to wydrukowanie jego noweli „Wigilia Bożego Narodzenia” w krakowskiej gazecie „Myśl”. Dalsze odcinki tej nowelki drukował już warszawski tygodnik literacko-społeczno-polityczny „Głos”, z którym Reymont później na stałe współpracował. Jako młody początkujący dziennikarz pisał pod pseudonimem „Księżak”. Dla Reymonta mieszkającego na wsi, Skierniewice, stanowiące siedzibę Zarządu Księstwa Łowickiego, były  miejscem, w którym poznał wpływowych ludzi i mógł uczestniczyć w życiu kulturalnym i towarzyskim.

W dniu 05.06.1893 r. „Księżak” pisze w „Głosie”: „Miasto Skierniewice, 5-tysięczne  (5300 mieszkańców) trapi co roku wzmożona liczba zachorowań na tyfus i dyfteryt. Ordynuje tam dwóch lekarzy, chociaż dziś chłop woli pójść do znachorki lub owczarza, bo ci łatwiej trafiają do jego pojęć i małą kwotą się kontentują”. „Księżak” narzeka na brak sklepów w naszym mieście. „Sklepy przeważnie żydowskie, wprawdzie ludność miejscowa zaczęła te zakładać, ale wyłącznie spożywcze, tymczasem brakuje sklepów  z towarami łokciowymi i tzw. norymberszczyzną (pasmanterią)… Ze względu na piękne lesiste otoczenie napływa latem coraz więcej letników, ludzi zamożnych, którzy korzystać mogą z wielu wygód, jakie zapewnia miasto i łatwość komunikacji z Warszawą”.

Także w 1893 r.  Reymont napisał w „Głosie”,  że „na stacji kolejowej,  uprzywilejowanym miejscu spacerów „lepszej” publiczności budują długą, krytą galerię, mającą osłaniać podróżnych od deszczu i śniegu, lecz przywilejem tym cieszyć się będą jadący stronę Warszawy, gdyż galeria osłania peron przy jednej linii, drugą zostawia odkrytą”. Wspomina też o organizującej się przy dworcu straży stacyjnej. „Instrukcja jaką otrzymała ta służba kolejowa nakazuje jej w razie pożaru pośpieszyć z pomocą  straży ogniowej.” Reymont w swoich korespondencjach dziennikarskich w „Głosie” opisuje też życie społeczne i kulturalne miasta. „Działa tu więc i amatorski teatr, w którym występuje autor korespondencji i resursa obywatelska i biblioteczka na 200 tomów z czytelnią, wszystko na odpowiednim poziomie”. W korespondencji z 24.02.1894 r. opisuje życie kulturalne: „W porze zimowej sytuację ratowała ślizgawka, jedyne bodaj urządzenie sportowe. Ślizgawkę mamy w parku bardzo dobrą na stawie obok pałacu, w kotlinie otoczonej starymi drzewami a więc zacisznej i osłoniętej  od wiatru. Przy sprzyjającej pogodzie  jest to miejsce, gdzie codziennie w poobiedniej porze zbiera się liczne towarzystwo. Łyżwowanie, poza  przyjemnością jaką daje ruch na świeżym powietrzu, pozwala na uprawianie bardzo skutecznego flirtu, który, inaczej na naszym niewdzięcznym gruncie nie miałby możności już nie kwitnąć, ale wprost wegetować”.

Opisując teatr amatorski (korespondencja „Księżaka” w „Głosie” z 05.07.1894 r.) ocenia go raczej krytycznie: „Kilkakrotnie w ciągu roku urządzane przedstawienia amatorskie, na ogół biorąc średnie, także nie pociągały. Pomijając wątpliwą przyjemność, jaką dawał teatr z sił niewyrobionych, trzeba było płacić po 50 kop. od osoby…. Za niewielką dopłatą można być w Warszawie na przedstawieniach w którymś z teatrów rządowych”. W korespondencjach Reymonta można spotkać się z oceną skierniewickiego społeczeństwa: „Próby stworzenia Stowarzyszenia Spożywców, rozpoczęte przed paru laty, rozbiły się wkrótce, dzięki partyjności jaka w naszej sferze urzędniczej panuje, gdzie każda gałąź  oddzielnie wzięta uważa się za lepszą od drugiej, choć  ani  pod względem  wykształcenia ani pod względem towarzyskim niewiele od siebie się różni  i to wzajemne stronienie urzędników Księstwa Łowickiego od kolejarzy i wynoszenie się jednych nad drugimi nie mają po prostu sensu”. (Głos z 14.09.1893 r.)  Specyfika pracy na kolei i rozluźnienie więzów rodzinnych  u Reymonta powodowało brak stabilizacji życiowej. „Jego coś gna, on ciągle jeździ, jeździ bez końca!”- dowiedziała się Eliza Orzeszkowa, gdy prosiła o aktualny adres nieuchwytnego  Reymonta.

Fot. wielkahistoria.pl