DZIEŃ KOBIET CZYLI MAGIA GOŹDZIKA

Aneta Kapelusz

 

 

DZIEŃ KOBIET CZYLI MAGIA GOŹDZIKA

 

 

Prawda jest taka, że Dzień Kobiet najczęściej krytykują osoby młode, które w PRL-owskich obchodach tego święta nie uczestniczyły i nie mają o nich pojęcia. Tysiące skierniewiczanek „przeżyło” wiele Dni Kobiet i wspominają je z sentymentem, czasem z przymrużeniem oka. W Polsce Ludowej cześć kobiecie oddawano w ramach akcji „Kwiatek dla Ewy”. W odróżnieniu od dzisiejszej, tulipanowej epoki tamta epoka była goździkowa. Pojedynczy czerwony goździk w celofanie był absolutnym minimum, jakiego oczekiwały żony, przyjaciółki i kochanki. Wyższy stopień uwielbienia dla kobiety podkreślały dołączone do kwiatka rajstopy, a najwyższy dosładzająca to wszystko bombonierka. Zakłady pracy zamawiały kwiatki hurtowo. Na specjalnych akademiach męskie kierownictwo fabryki lub instytucji  obdarowywało kobiety kwiatkiem  i obowiązkowym pocałunkiem w rękę. Kobiety z łowickiej Stelli, gdzie produkowano rajstopy, mogły liczyć na pończosznicze wielopaki. W szyjącej ubrania skierniewickiej Daminie mogły się ustroić w „coś z produkcji”. W gorszej sytuacji były panie w Zatrze – fabryce wytwarzającej transformatory. Ale i one nie narzekały:

 

„Praca w Zatrze odbywała się na trzy zmiany – wspomina pani Zofia. – W Dzień Kobiet pracownice z pierwszej zmiany były zapraszane do świetlicy na kawę, ciastka, oglądały występy lokalnych artystów, słuchały przemówień aktywu. Każda dostała kwiatek i prezent, najczęściej rajstopy, ściereczki, ale raz dostałam komplet ładnych szklanek. Bardzo to doceniałyśmy. Ale dopiero na drugiej zmianie zaczynał się prawdziwy Dzień Kobiet, potem dołączała trzecia zmiana i to już była prawdziwa balanga!”– dodaje  humorem.

 

Dla wielu pracujących pań Dzień Kobiet był jedyną możliwością wyjścia do kina, obejrzenia występów, recitali, oderwania się od szarej codzienności. Czasem po oficjalnych uroczystościach  kobiety grupkami szły do kawiarni czy restauracji.

 

            „Jeśli chodzi o obchody Dnia Kobiet, to pamiętam pierwszą imprezkę, na której byłam – opowiada pani Wiesia. – W 1960 roku moja firma czyli Polskie Koleje Państwowe urządziły dla pracownic spotkanie w  baraku, który mieścił sie tuż przy przejeździe kolejowym i był własnością Związku Zawodowego Kolejarzy. Pamiętam, że były jakieś ciacha, i napoje oraz część artystyczna w wykonaniu skierniewickich artystów amatorów. Zapamiętałam dwa nazwiska: Edmunda Wiernickiego, który przepięknym głosem śpiewał  arię Nadira z „Poławiaczy pereł” Bizeta oraz Konstantego Kozłowskiego, którego miasto znało jako Kostka. Pokazywał program pantomimiczny i robił to doskonale, wszyscy pękali ze śmiechu. Zazwyczaj panie dostawały jakieś drobne upominki. Kiedy podjęłam prace w służbie zdrowia, święta nie utrwaliły mi się zbytnio w pamięci. Dopiero po 1976 roku w Żyrardowie dostawałyśmy z Zakładów Lniarskich jakieś obrusy, ściereczki czy serwetki – oczywiście z odrzutu. A potem w Skierniewicach, to były przeważnie rajstopy lub jakieś serwetki. Wtedy wszystko się przydawało, bo  w sklepach były pustki.”

 

Prezentami były dobra materialne jak rajstopy, ręczniki, ścierki, mydła, kawa czy herbata, których odbiór jako „masy ciętej towarowej” obdarowane panie musiały często pokwitować.

 

W skierniewickich szkołach Dzień Kobiet rozpoczynał się uroczystym apelem. Uczniowie młodszych klas wykonywali okazjonalną piosenkę: „Dzień Kobiet, Dzień Kobiet/ Niech żyją nam zdrowe/ I pani nasza i mama./ I woźna, kucharka i szkolna lekarka/ Im wszystkim kwiaty rozdamy.” Potem następowało wręczenie paniom kwiatów. Czasem symboliczny kwiatek dostawały też uczennice – przedstawicielki samorządu uczniowskiego. Aby tego dnia nie było lekcji chłopcy starali się „przekupić” nauczycielki czekoladkami lub kwiatkami. Zazwyczaj z pozytywnym skutkiem.

 

W 1976 r. Polska Kronika Filmowa donosiła: „Robotnice z Zakładów Włókienniczych  im. Obrońców Warszawy w Łodzi  dostały na Dzień Kobiet piękny prezent: gabinet kosmetyczny otwarty przy fabryce. Praca przy wrzecionach niszczy cerę, powoduje deformację palców. W gabinecie panie poznają zasady racjonalnej pielęgnacji urody. Ceny są tu niskie, a efekty olśniewające. Dla tak pięknych żon mężowie zaczną wcześniej wracać do domu. Kto powiedział, że kobieta po wyjściu z pracy ma być czupiradłem?”.

 

A kto pomyślał w tym dniu o mężczyznach? W końcu wycałować hurtem kilkaset  rąk pracownic fabryki to nie lada wyczyn. I nie było przeproś – podoba się czy nie. Męska dyrekcja musiała obdarować przydziałowym całusem każda panią. Należy tu wspomnieć, że w latach 70-tych skierniewickie zakłady Zatra, Fumos, Rawent zatrudniały łącznie ok. 6000  pracowników, w tym wiele kobiet. Dla odreagowania, męski „czynnik związkowy” świętował Dzień Kobiet we własnym zakresie. Po wręczeniu kwiatka, za przyzwoleniem kobiet, panowie mogli spokojnie wypić po wielekroć zdrowie pań.

 

Na koniec trochę ogólnych informacji: Międzynarodowy Dzień Kobiet został ustanowiony na II Kongresie Kobiet Socjalistek w 1910 roku w Kopenhadze, z inicjatywy Klary Zetkin, jako wyraz szacunku dla ofiar walki o równouprawnienie kobiet i mężczyzn. Służyć miał krzewieniu idei praw kobiet oraz budowaniu społecznego wsparcia dla ich  praw wyborczych. Prawa wyborcze Polki otrzymały w 1918r. Dzień Kobiet pierwsze raz oficjalnie obchodzono w Polsce w 1948r. Został zlikwidowany w 1993 r., za rządów premier Hanny Suchockiej. Rocznice Dnia Kobiet starają się kultywować polskie środowiska feministyczne organizując 8 marca pokojowe demonstracje tzw. Manify.

 

 

 

Fot. archiwum