Człowiek, chadzał różnymi drogami

Małgorzata Lipska-Szpunar

CZŁOWIEK, KTÓRY CHADZAŁ RÓŻNYMI DROGAMI

Fot. archiwum AT

Franciszka Filipskiego, burmistrza Skierniewic w latach 1931-1944, uważa się za największy autorytet w historii skierniewickiego samorządu.  W bieżącym roku mija 125 rocznica jego  urodzin, warto więc przypomnieć  czytelnikom postać  Franciszka Filipskiego.

Burmistrz ten, chodził do Magistratu o godz. 6.30 codziennie inną drogą, po to by móc przyjrzeć się dokładnie chodnikom, drogom, budynkom. Jeśli posesja była zaniedbana, zwracał uwagę właścicielowi z prośbą o uporządkowanie. Jeśli należało to do obowiązków miasta zlecał remonty. Franciszek Hipolit Filipski (1893-1944), nazywany był Czerwonym Frankiem ze względu na czerwoną twarz spowodowaną prawdopodobnie nadciśnieniem. Pochodził z Wierzbicy koło Mszczonowa z rodziny ziemiańskiej. Z zawodu był nauczycielem, następnie sekretarzem i wójtem w jednej osobie w Grzymkowicach. Gdy w 1931 roku namówiono go do kandydowania na stanowisko skierniewickiego burmistrza,  tamtejsi chłopi opodatkowali się dobrowolnie, by móc zaproponować wójtowi wyższe pobory, aby został u nich. Filipski był człowiekiem niepospolitym, o  wybitnych zdolnościach kierowniczych, wysokiej kulturze osobistej i dużym uroku osobistym. Po objęciu stanowiska starał się nadrobić w mieście wszystkie zaległości, zarówno w życiu społecznym jak i gospodarczym,(po długim okresie niewoli kraju). Najpilniejszą potrzebą było opracowanie planu zagospodarowania przestrzennego miasta. Za jego czasów powstał taki plan opracowany przez Jana Łukasika i w 1933 roku wydano nawet  kilkadziesiąt egzemplarzy pierwszego planu Skierniewic. Filipski sprawował władzę burmistrza do 1944 r. do swojej śmierci, z krótką przerwą po wybuchu wojny (1939r.). Jego osiągnięciem była budowa w 1935 roku nowego budynku szkoły powszechnej nr. 2 przy ówczesnej ulicy Stodolnej, obecnie 1 Maja. Pieniądze na tę inwestycję pochodziły ze sprzedaży działek dla wojska pod osiedle „Za Dębą”. Dzięki staraniom Filipskiego udało się pozyskać pieniądze na budowę drugiego budynku dla Gimnazjum Męskiego, a także rozpocząć budowę Gimnazjum Żeńskiego.  W tym okresie  została wybudowana plebania, unowocześniono skierniewickie zakłady: hutę szkła czy tzw. „Dyktę”. Filipski bardzo dbał o wygląd miasta i jego upiększenie, o przebudowę ulic czy chodników. Za jego kadencji wybrukowano ulice: Sienkiewicza, Lelewela, Warszawską, 1 Maja. Przyczynił się też do budowy, w rekordowym tempie 40 dni, remizy strażackiej. W 1938 roku dzięki jego staraniom powstał stadion sportowy przy ówczesnej ul. Szerokiej. Przygotował także wspólnie z Janem Łukasikiem projekt wiaduktu, który miał połączyć miasto z Bielanami. Jednym z najważniejszych jednak osiągnięć Filipskiego było opracowanie planów miejskiej kanalizacji i uporządkowanie ścieków w mieście i przyłączenie do sieci a także rozbudowa elektrowni. Dbając o zdrowie mieszkańców wyremontował i unowocześnił łaźnię miejską przy ul. Czystej. W okresie sprawowania funkcji burmistrza był jednocześnie posłem  na Sejm RP V  kadencji (1938-1939) z powiatu skierniewickiego, grójeckiego i rawskiego, prezesem Zarządu Głównego Związku Zawodowego Pracowników Samorządu Terytorialnego RP, wiceprezesem Gmin Wiejskich oraz członkiem kilku innych ogólnopolskich oraz lokalnych organizacji społecznych. W 1938 roku został dwukrotnie odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.  W tym czasie pensja jego wynosiła 500 zł, co stanowiło 2 średnie pensje krajowe. Mieszkał wówczas z rodziną w pokoju z kuchnią przy ul. Lelewela 3. Dopiero gdy został posłem i  pozyskał dodatkowe 950 zł  diety, mógł sobie pozwolić na większe mieszkanie. Po wybuchu II wojny światowej okupant odwołał go ze stanowiska, pojechał wówczas wraz ze strażakami samochodem strażackim „Iskra” do Warszawy, pomóc w gaszeniu pożarów. Tam utworzył przy ul. Hożej  Biuro Pomocy Skierniewiczanom, które organizowało noclegi, przyznawało zapomogi mieszkańcom naszego miasta. Po powrocie do Skierniewic w grudniu 1939 roku zaproponowano mu ponownie miejsce burmistrza.  Przyjął je  m.in. z polecenia ZWZ-AK, w którym działał pod ps. „Snop”, oraz z poczucia obowiązku wobec miasta. Dzięki jego interwencji i kontaktom z niemieckimi decydentami z gestapo uratował od więzienia co najmniej 30  osób, m.in. prof. Janus, kpt. Czajkowski, , prof. Kamiński i  ojciec i syn Niekrasz, przedwojenni radni Wodzyński i Tomaszewski, 10 młodych ludzi z Suliszewa, brukarz Chmurski czy Gawędowa z córką. Filipski miał zdolności negocjacyjne i umiejętności korumpowania władz niemieckich przez przekazywanie im biżuterii, obrazów, portretów malowanych przez prof. Zawadzkiego z Warszawy oraz luksusowej żywności. Na pół roku przed śmiercią Franciszek Filipski otrzymał propozycję  Delegatury Rządu Londyńskiego na Kraj objęcia  po wojnie stanowiska wiceministra spraw wewnętrznych ds. samorządu. Propozycji nie przyjął, gdyż nie zależało mu na zaszczytach, chciał tylko przeżyć wojnę. Zmarł w 1944  roku a jego pogrzeb stał się wielką patriotyczną  manifestacją, tak wiele osób z miasta i regionu odprowadzało go na cmentarz św. Józefa. Był do końca oddany swemu miastu i jego mieszkańcom, o czym świadczą słowa, które wypowiedział na kilka dni przed śmiercią „Niech Skierniewice wiedzą,  że  miały  burmistrza  katolika”. Najwyższy czas,  aby uhonorować tego niepospolitego człowieka nadaniem jego imienia  jednej z ulic w Skierniewicach czy nadać pośmiertnie  tytuł Honorowego Obywatela Miasta Skierniewice .