Cheder- religijna szkoła życia…

Małgorzata Lipska-Szpunar

Cheder- religijna szkoła życia…

Cheder to z hebrajskiego pokój, sala. Tak nazywano szkołę żydowską na poziomie elementarnym o charakterze religijnym do której posyłano chłopców w wieku 3 do 5 lat. Chedery prowadzone były przez mełameda-nauczyciela w jego prywatnym domu. W bogatszych chederach mełamed miał pomocnika nazywanego bechelfer, od którego pochodzi spolszczona nazwa belfer.

W Skierniewicach na przełomie XIX i XX wieku nastąpił przyrost  ludności żydowskiej, w 1921 r. ludność ta stanowiła 33 % mieszkańców, a w przededniu II wojny światowej w Skierniewicach było 4333 Żydów. Nagminnie zaczęły powstawać w mieście prywatne chedery, które nie spełniały podstawowych wymogów szkół. W mieście funkcjonowało kilkanaście chederów. Większość z nich znajdowała się przy ul. Bożniczej, później nazywanej Piotrkowską, a obecnie Batorego oraz w przyległych uliczkach. Niewielkie chedery prowadzone były  miedzy innymi przy ul. Piotrkowskiej 74 i 81, przy ul. Rawskiej, Przyrynek (obecna Jagiellońska) oraz Poprzecznej (dziś Mireckiego). Nauczycielami w nich byli: Dawid Kacap, Mosze Kapka, Herszele Pomp, Herszele Enzil, Icchak Fonie, Mosze Symcha i inni. Zwykle przez pierwsze dwa lata  chłopcy uczyli się czytania i pisania, w minimalnym zakresie poznając tajniki gramatyki hebrajskiej. Przez 3 kolejne lata opanowywali pamięciowo fragmenty Biblii i uczyli się tłumaczenia na język jidysz. Poznawali też niektóre komentarze. Na drugim poziomie nauczania – czasem już od 7 lub 8 roku życia, uczniowie zapoznawali się z Talmudem Babilońskim, niekiedy także z pewnymi elementami literatury rabinicznej. Tę część edukacji kończyli ok. 13 roku życia.

Tylko niektórzy, bardziej zdolni, posyłani byli na dalszą naukę w jesziwie, inaczej zwanej Talmud-Tora. W tej ortodoksyjnej szkole, która najczęściej funkcjonowała przy synagogach, uczono chłopców jak przestrzegać prawa zawartego w Torze, przekazywano im wykładnię zasad obowiązujących wszystkich religijnych Żydów. Po ukończeniu jesziwy uczniowie mogli  pełnić funkcję rabina. Na niższym poziomie nauczania w chederach klasy liczyły do 40 uczniów, na wyższym bywało po kilkunastu. Nauka z przerwą obiadową trwała od rana do wieczora. Odstępstwem od tej zasady był tylko piątek, kiedy to wraz z zachodem słońca zaczynał się szabas, wówczas lekcje trwały do południa. Tylko w dni świąteczne nie było lekcji. Wyjątkowe było święto Lag ba-Omer, nazywane Świętem Uczonych, kiedy to chłopcy  w chederze bawili się w wojsko lub wraz z mełamedem udawali się w plener. W szkołach obu typów stosowano tylko nauczanie pamięciowe, polegało ono na melodyjnym powtarzaniu przez uczniów za nauczycielem całych fraz tekstu.

W XIX wieku i później nauczanie w chederach pozostawało poza wszelką kontrolą, tym bardziej, że Żydzi ortodoksyjni traktowali chedery jako ostoję tradycyjnych wartości judaizmu i stawiały opór wszelkim zmianom i kontrolom. Pomimo tego, że wskazywano na fatalne warunki lokalowe, higieniczne całodziennej nauki, niski poziom nauczania i brak metodyki, władzom nie udało się nawet wszystkich chederów zarejestrować.

Manel Lewkowicz tak wspomina swoje lata chederowe w Skierniewicach. „Gdy miałem 5 lat, matka zaprowadziła mnie  do chederu Icchaka Fonie. W chederze stały 2 łóżka, szafa, stół, kilka  ławek. Była to zarazem jadalnia, sypialnia i klasa szkolna. Przy drzwiach stała długa ława, na niej dzbanek z wodą i pomyje, gdzie nauczyciel moczył rózgi do bicia, którymi z wielką przyjemnością smagał uczniów. Potrafił też  łapać za uszy, kręcić, aż ucho się  nadrywało i krwawiło. Gdy matki interweniowały w tej sprawie odpowiadał: Czy chcecie by wasze dziecko było zbirem?”

Uczniowie siedzieli w klasie od godz. 8 rano do 8 wieczorem. Oprócz uczniów w pomieszczeniu przebywało dwoje dzieci mełameda i kury, które chodziły po całej izbie, a wieczorem zamykane były w klatce  stojącej  pod piecem.

Aby polepszyć chłopcu warunki, rodzice przenieśli go do innego chederu prowadzonego przez Dawida Kacapa. Kacap był jedynym nauczycielem w mieście, który nie był brutalem i nie bił dzieci. Był za to artystyczną duszą, lubił malować i rzeźbić. Ale nie lubił uczyć. Rzeźbił w natchnieniu podczas lekcji, a chłopcy siedzieli cicho, aby mu nie przeszkadzać. Jego żona miała sklepik z mydłem.  W ciągu tygodnia musiała  pilnować  męża, aby uczył  chłopców. Tylko w czwartki rozkładała swój kramik na rynku, wtedy chłopcy mieli labę…

Lewkowicz uczęszczał jeszcze do jednego chederu, prowadzonego przez Moszka Symchę. Symcha był bardzo biedny. Przy stole przy którym chłopcy mieli się  uczyć, nauczyciel nadziewał rybę, kroił i siekał cebulę, a uczniowie się przyglądali.

Zimą każdy uczeń musiał przynieść kopiejkę na naftę. Aby było cieplej przynosili też świecę, gdy świeca wypaliła się lekcje kończyły się. Często, po wyjściu mełameda z klasy, chłopcy rozgrzewali drut, przekłuwali nim świecę, aby się szybciej wypaliła, wtedy wcześniej szli do domu. Manel zakończył naukę w chederze w wieku 13 lat, mełamed powiedział wówczas, że chłopiec może już sam uczyć się Gemary z komentarzami. Gemara to część Talmudu uzupełniająca kodeks prawa obyczajowego w judaizmie, wcale nie łatwa dla 13-letniego dziecka.

Warunki nauki w skierniewickich chederach, jak i sam poziom były bardzo niskie, dlatego też w początku XX wieku inspektor szkolny i lekarz przeprowadzili w mieście kontrolę. Po przeprowadzonej kontroli postanowiono zamknąć 3 chedery: Arona Lewkowicza przy ul. Poprzecznej 260, Jankiela Lipszyca przy Przyrynek 164 i Hersza Heimowicza przy Rawskiej 113. Pozostałych nauczycieli pouczono, że izba szkolna nie może być jednocześnie domem mieszkalnym, podłoga w niej musi być raz w tygodniu wyszorowana… w pomieszczeniu nie może być cuchnących rzeczy…

Mimo nieprzystosowania chederów i ich niskiego poziomu nauczania szkoły te decydowały o braku analfabetyzmu wśród męskiej części społeczności żydowskiej, nawet wśród najuboższych. Nauczanie miało tak powszechny charakter, że nawet sierotom zapewniano możliwość uczenia się. Pomimo braku wyrafinowanych metod pedagogicznych mełamedom udawało się wpoić w chłopców podstawową wiedzę i gorące uczucie do tradycyjnej żydowskiej filozofii. Uczeń kończył szkołę z biegłą znajomością modlitw Pięcioksięgu i części Talmudu.

Fot.http://baedekerlodz.blogspot.com/2020/01/zydowskie-szkolnictwo-w-odzi-do-wybuchu.html