Szkoła dobrych manier.

Małgorzata Lipska-Szpunar

 

Szkoła dobrych manier.

 

Początki zdobywania wiedzy w okresie międzywojennym w Skierniewicach miały miejsce na prywatnej  pensji, początkowo prowadzonej przez Benitę Folfoszyńską i Zofię Krysińską, a następnie przez Folfoszyńską i Annę Brzezińską. Lekcje odbywały się w prywatnym mieszkaniu pani Folfoszyńskiej przy ul. Mickiewicza, a później prawdopodobnie przy ul. Listopadowej. Były to klasy początkowe, od I do III klasy szkoły powszechnej. Klasy liczyły od 3 do 6 uczniów. Dzięki tak nielicznym klasom nawet największe lenie musiały się uczyć, skoro każdy na lekcji był pytany wielokrotnie. Dzieci uczyły się podstawowych przedmiotów, matematyki, polskiego, geografii, historii, religii, ale nacisk kładziono na dodatkowe przedmioty. W pracy dydaktycznej dużą rolę odgrywało dobre wychowanie, lekcje dobrych manier. W dzieci wpajano wiarę, patriotyzm, chęć zdobycia wiedzy czy szacunku do przyrody. Pani Brzezińska organizowała wycieczki łodzią po Łupi, aby uczniowie poznali drzewa i ptaki. Uczniów często wyprowadzano do parku, aby praktycznie uczyć biologii. Organizowano także wycieczki np. do Krakowa zapoznające z zabytkami kultury. Uczniowie uczyli się prac ręcznych, szycia, haftowania, szydełkowania, także tańca i śpiewu.

 

Pani Folfoszyńska była dobrą pianistką, sama akompaniowała na lekcjach śpiewu. Uczono też gry na pianinie, której naukę prowadziła pani Jankowska. Duży nacisk był kładziony na tężyznę fizyczną, dzieci miały liczne zajęcia sportowe, grały w siatkówkę. Latem na przerwy wychodzono do ogródka, gdzie uczniowie uprawiali  swoje grządki. W ramach lekcji polskiego uczono kaligrafii (takie lekcje przydały by się w obecnych szkołach). Ponadto był przedmiot „czytanki”, kiedy to pani Folfoszyńska zbierała uczniów wszystkich klas przy jednym długim stole i czytała im powieści historyczne. Dla celów wychowawczych ważna była nauka kultury dnia codziennego. Uczono chłopców, że nie wolno dziewczynki uderzyć nawet kwiatkiem. W szkole organizowane były zabawy, bale karnawałowe i kostiumowe, Mikołajki. Szkołę odwiedzał Tadeusz Sułkowski, poeta, ówczesny redaktor „Głosu Skierniewic i okolicy”, zaprzyjaźniony z panią Brzezińską, który często recytował wiersze. Podczas Mikołajek przebrany za Mikołaja rozmawiał z dziećmi również wierszem. Na cenzurze była ocena za porządek. To oznaczało, że trzeba było utrzymać porządek w tornistrze, piórniku, zeszytach. Rodzice mogli być dumni ze swoich pociech, dzięki takiemu wychowaniu. To zaowocowało w późniejszych latach w dalszej nauce, w walce podczas okupacji i przyszłej pracy. Wszystkie dzieci były bardzo zżyte ze sobą. Przyjaźniły się, spotykały  poza lekcjami, pomagały sobie w nauce. Te przyjaźnie przetrwały do późniejszych czasów.

 

Szkoła Benity Folfoszyńskiej była szkołą życia. Gdy umarł marszałek Piłsudski, dzieci w czarnych beretach uczestniczyły w akademii żałobnej na skierniewickim rynku. A w szkole nauczyli się deklamować wiersz z „Płomyczka” na cześć marszałka. Nieżyjąca już Jadwiga Trojanowska-Tyblewska ze wzruszeniem wspominała inscenizacje teatrzyku granego przez nich na scenie Domu Sejmikowego. Także wrył jej się w pamięć epizod, kiedy pani Brzezińska zorganizowała pogadankę na temat szkodliwości palenia papierosów. Pani Anna wypaliła przez chustkę całego „sporta” i pokazała wszystkim brązową plamę nikotyny na chustce ze słowami: „A takie plamy będziecie mieli na płucach gdy będziecie palić”. Skąd wiedziała, że chłopcy próbowali palić, nie wiadomo…. Gdy jeden z uczniów był słaby z gramatyki, ale lubił jazdę na łyżwach, namówiła jego koleżankę, aby powtarzała z nim deklinacje… na łyżwach. Pomogło!

 

Zachowała się lista uczniów pensji z lat 1931-1933, zawierająca 20 nazwisk. Wiele tych nazwisk jest skierniewiczanom dobrze znanych: Włodzimierz Kamiński profesor ekonomii, Honorowy Obywatel Miasta Skierniewice, Tadeusz Binder, właściciel hurtowni i sklepu kolonialnego, Halina Białowiejska, biolog,  Henryk Łysak, skierniewicki felczer. W tym czasie na pensję uczęszczali Stefan Trojanowski, Ryszard Jankowski, Andrzej Śliwiński i Maciej Witkowski. Byli to chłopcy, którzy w późniejszych czasach w gimnazjum trzymali się razem a w 1943 r. zostali aresztowani i razem zginęli, rozstrzelani w Głownie.

 

Wszyscy szkołę lubili. W czasie wakacji pisali listy do swoich nauczycielek informując je o wrażeniach z wakacji i zapewniając o tęsknocie za szkołą. Pensja od 1934 r. przestała istnieć i zastąpiła ją pensja pani Sulińskiej mieszcząca się przy ul. Lelewela. Obecnie prawie wszyscy uczniowie pensji odeszli na „wieczną wartę”.

 

 Fotografia pensji Folfoszyńskiej, 1932 r.

 

 Stoją od lewej nauczycielki:  Anna Brzezińska, Benita Folfoszyńska.

 Dzieci w górnym rzędzie od lewej:  3. Maciej Witkowski,  4. Włodzimierz Kamiński,  5. Stefan Trojanowski,  od prawej 2. Tadeusz Binder

W dolnym rzędzie od lewej: 4. Ryszard Jankowski, 6. Maciej Śliwiński,  7. Jadwiga Trojanowska.