Henryk Sztompka w Skierniewicach.

Małgorzata Lipska-Szpunar

 

Henryk Sztompka w Skierniewicach.

 

Późną jesienią 1944 roku wśród uciekinierów z Warszawy po Powstaniu Warszawskim w Skierniewicach znalazł się znany pianista i pedagog Henryk Sztompka (1901-1964). Profesor Sztompka zatrzymał się w Skierniewicach wraz ze swą żoną Heleną i kilkumiesięcznym synkiem Piotrem zwanym pieszczotliwie Iniem. Rodziną Sztompków zaopiekował się  Władysław Strakacz, właściciel skierniewickiego browaru, zapewnił im mieszkanie na terenie browaru oraz sprowadził tam nawet fortepian, aby pianista mógł ćwiczyć. Profesor Sztompka w Skierniewicach poznał  dr Romana Pereta, co jakiś czas zasięgał jego porad medycznych i w ten sposób zawiązała się między nimi przyjaźń. Henryk Sztompka już wówczas cieszył się dużym uznaniem. Po roku od ukończenia Konserwatorium Warszawskiego (w 1927 roku) został wyróżniony na I Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. F. Chopina za najlepsze wykonanie mazurków. W 1928 roku wyjechał do Paryża, gdzie poznał Ignacego Paderewskiego. Mistrz, odkrywszy jego talent  muzyczny, przyjął go do grona swoich uczniów i do 1932 roku  szkolił go  i wypłacał  stypendium. W tym czasie Sztompka koncertował nie tylko w Paryżu.

 

Zyskał uznanie zwłaszcza jako wykonawca utworów F. Chopina oraz jako autor monografii Artura Rubinsteina. Zaraz po zakończeniu wojny powrócił do zrujnowanej Warszawy i dr Peret również opuścił nasze miasto i przeniósł się do stolicy. Ich drogi znów się tam spotkały. Ponieważ były ogromne trudności z hotelami w stolicy profesor często nocował w obszernym mieszkaniu Peretów, tam miał swój pokój, swoją kanapę – amerykankę, tam też jadał i ćwiczył na fortepianie. Podobno miał talent aktorski. Ponieważ uczestniczył w wielu jury konkursów pianistycznych (m.in. w Warszawie, Paryżu, Moskwie) potrafił naśladować różnych muzyków zarówno krajowych jak i zagranicznych, ich sposób chodzenia, siadania do fortepianu itp. Po wojnie wrócił na estrady kraju ale i zagranicy, koncertował prawie we wszystkich europejskich stolicach także w Brazylii, Islandii.

 

Był wirtuozem jeśli chodzi o interpretacje muzyki Chopina, nokturnów a przede wszystkim mazurków. Profesor bardzo szczegółowo i dogłębnie przygotowywał się do swoich koncertów np. przed koncertem Rachmaninowa przeczytał monografię tego kompozytora w języku francuskim, a przed koncertem Cezara Francka – jego biografię. Po wojnie pracował w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Krakowie na stanowisku profesora nadzwyczajnego, następnie zwyczajnego. Prowadził tam także klasę fortepianu. Do jego uczniów należała m.in. Regina Smendzianka. Jak wspominała go córka dr Pereta, Zofia Peret-Ziemlańska: „Profesor zwracał na siebie uwagę jako mężczyzna niezwykle elegancki o ujmującym sposobie bycia. Był bardzo przystojny, o pięknym profilu. Skierniewiczanki zjednywał sobie swoim urokiem osobistym i darem prawienia komplementów. Potrafił prowadzić rozmowę ale i słuchać innych, często wyrażając zdziwienie czy współczucie słowami: „Nie może być, nie może być”.

 

Zmarł w 1964 roku w Krakowie i tam został pochowany w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Rakowickim.