GRODZIŃSCY – DZIEDZICE Z UŁAŃSKĄ FANTAZJĄ

Aneta Kapelusz

Grodzińscy – dziedzice z ułańską fantazją

Dziedzicom Grodzińskim z Dąbrowic i Dębowej Góry można zarzucić wiele, ale nie to, że brakowało im ułańskiej fantazji.  Pierwszym Grodzińskim, który został właścicielem majątku Dębowa Góra koło Skierniewic był Walenty Grodziński (1791-1865). Walenty dzierżawił wcześniej majątek Muchnice w powiecie kutnowskim. Poślubił Magdalenę Łubieńską (1802-1829), z którą miał troje dzieci, m.in. syna Feliksa (1827-1875), późniejszego dziedzica majątku Dąbrowice. W tym czasie w majątku Dębowa Góra została napisana jedna z pierwszych książek kucharskich w Polsce. Rękopiśmienna książka zawierająca 422 receptury, a także porady gospodarcze i medyczne powstała ok. 1829 r. Odnaleziona została przypadkowo w czasach współczesnych w zbiorach Muzeum im. Przypkowskich w Jędrzejowie. Prawdopodobnie autorką przepisów jest Magdalena z Łubieńskich Grodzińska i inne panie z rodziny. Być może pomagały im służące i kucharki. Tego już się raczej nie dowiemy. W każdym razie, książka przetrwała do czasów obecnych i może kiedyś, ktoś pokusi się o jej publikację.

Dworek w Dębowej Górze, stan 2019 r.

Po śmierci pierwszej żony, Walenty Grodziński poślubił Zefirynę Dzierzbińską (1813-1895). Z nią także doczekał się kilkorga dzieci, m.in. syna Leona (1835-po 1870), który przejął po ojcu Dębową Górę. Leon Grodziński, słynący z hulaszczego trybu życia, roztrwonił dobra rodowe. Doprowadził do zupełnego upadku majątku Dębowa Góra i w 1870 r. uciekł za granice pozostawiając żonę i dzieci bez środków do utrzymania. Jego porzucona małżonka Paulina Grodzińska musiała przenieść  się do Warszawy, gdzie zarabiała prowadząc stancję dla dziewcząt. W latach 60. i 70. XIX wieku u Grodzińskich pomieszkiwała pisarka Narcyza Żmichowska.

Narcyza Żmichowska – pisarka

Zachowały się jej listy, w których opisuje pobyty w dworku. Siostra pisarki, Wiktoria, była matką Pauliny z Lewińskich Grodzińskiej. W listach możemy znaleźć scenki z majątku Dębowa Góra: „(…) Polcia ma śliczny buduarek, w rogu domu za wszystkimi pokojami, przy salonie, gdzie fortepian, obok oranżerii, do której duże szklane okna wprawiono, z oknem przeciwległym na ogród wychodzącym, pokoik zielony — meble zielone — szafek z książkami trzy — biurko do pisania — trochę ciasno — ale „możliwość” największej cichości. (…) Dębowa Góra jest stolicą rozległego i czynnego bardzo gospodarstwa, więc i cała z ogrodami i dziedzińcami swoimi daleko od Pszczonowa głośniejsza. Pan Leon, interesami zajęty, gościem tylko w domu bywa; matka, tj. siostra moja Lewińska, za to prawie ciągle tu bawi, choć niby na wizycie jest tylko”.  W liście do przyjaciółki z października 1869 r. Żmichowska dzieli się refleksją na temat upadku Dębowej Góry: „Całe życie moje spędziłam w ubóstwie, dziecinne i młode lata często w wielkim niedostatku, ale teraz dopiero mogę się przypatrzyć, jak wygląda ruina. Co za koniec tego wszystkiego będzie? Ale to widzę tymczasem, że biedna Paulina resztek sił dobywa i sama wątpi, czy jej życia na późniejsze, choćby już i spokojne chwile wystarczy”. W 1886 r. przeprowadzono licytację majątku i był to ostateczny koniec pobytu Grodzińskich w Dębowej Górze. Na początku XX wieku właścicielami dóbr została rodzina Kozłowskich, następnie do II wojny światowej Ostrowskich.

Dworek w Dąbrowicach, stan 2019 r.

Natomiast w tym czasie w majątku w Dąbrowicach wciąż mieszkała druga linia Grodzińskich – pochodząca od Feliksa, przyrodniego brata Leona.  Feliks Grodziński (1827-1875) podobnie jak brat, święty nie był. W 1865 r. burmistrz skierniewicki wniósł przeciwko niemu skargę o pokątną sprzedaż alkoholu dla żołnierzy garnizonu skierniewickiego z pominięciem opłat skarbowych. Grodziński został ukarany grzywną. Jak podaje dr Jan Józefecki, bracia Leon i Feliks procesowali się z miastem Skierniewice o tereny wyznaczające granice miasta. W 1856 r. proces ostatecznie się zakończył. Zawarto układ graniczny o kontrowers liczący 27 mórg i 100 prętów zarośli. Sporny teren został przyznany w całości miastu, a reszta granicy została uregulowana na zasadzie używalności gruntów.

Zjazd rodziny Feliksa Grodzińskiego w Dąbrowicach, 1920 r.
Arch. Jana Muszyńskiego

Mimo wszystko, Feliks Grodziński potrafił zadbać o swoją rodzinę. Jak wspomina Narcyza Żmichowska, w 1867 r. ufundował jej – jako samotnej, ubogiej krewnej, wycieczkę do Paryża:  „W niedzielę przyjechali państwo Feliksowie Grodzińscy i pokazali mi bilety na kolej żelazną do Paryża, tam i z powrotem, jeden po 47 rubli. W głowie mi się zakręciło!” Godziński poślubił Oktawię Zabłocką (1835-1821). Jeden z jego synów, również o imieniu Feliks (1875-1941) przejął cechy charakteru nie tyle po swoim ojcu, co po wesołym stryju Leonie. Feliks z żoną, Haliną z Chełmickich (1887-1974) i dziećmi mieszkali w dworku w Dąbrowicach. Coraz większe zadłużenie majątku Dąbrowice brało się z zabawowego stylu życia Feliksa Grodzińskiego. Dziedzic spędzał całe noce w Skierniewicach w pewnym lokalu, gdzie grał za pieniądze w karty i nie stronił od kieliszka. Plotkowano też o jego słabości do młodych dziewcząt z okolicy. Był z niego jednak „ludzki pan” – dziewczęta, które mu uległy hojnie wynagradzał. Przy takim stylu życia właściciela, majątek nie wyglądał najlepiej. Skierniewiczanin Franciszek Małkus w swojej książce „Feliksów 1900-1985” przytacza wspomnienia matki, która pracowała przez pewien czas jako pomoc kuchenna w dworze w Dąbrowicach: „We dworze panowały iście spartańskie warunki. Kluczami od spiżarni i komory dysponował osobiście pan dziedzic. Kontrolował skrupulatnie wszelkie wydatki i wydzielał kucharce odpowiednie racje do gotowania. Pani dziedziczka nie miała w tych sprawach nic do powiedzenia. We dworze czuć było niedostatek, a nawet biedę.”

Z dobrych uczynków dziedzica Grodzińskiego należy wymienić: zbudowanie cegielni na swych gruntach zasobnych w glinę i założenie stawów hodowlanych. Grodziński był też jednym z członków Komitetu Organizacyjnego Budowy Sejmiku w Skierniewicach. Natomiast jego żona, Halina, założyła w latach 30. XX wieku Koło Gospodyń Wiejskich w Feliksowie. Najstarsi mieszkańcy Dąbrowic pamiętają z dzieciństwa panią Halinę jako drobną, skromną kobietę, która była bardzo religijna, miała w swoim pokoju we dworze ołtarzyk, gdzie się modliła. Była też bardzo życzliwa i pomocna  dla okolicznych dzieci.

Jak przytacza w swojej książce Franciszek Małkus, w kilka lat po II wojnie światowej, kiedy majątek Dąbrowice upaństwowiono, dziedziczka Halina Grodzińska gorzko stwierdziła o swoim mężu i jego rodzinie: „Bardzo dobrze się stało, że tych szlagonów nareszcie szlag trafił.” Szlagon to ironiczne określenie prowincjonalnego, rubasznego dziedzica.