Małgorzata Lipska-Szpunar

Pierwsze miesiące  nowych władz powiatowych w Skierniewicach w 1918r.

Miesiąc grudzień w Skierniewicach 101 lat temu…

Po oswobodzeniu Skierniewic w dniu 11 listopada 1918r., już 1 grudnia został powołany nowy Urząd Powiatowy.  Do czasu mianowania  pierwszego starosty funkcję tę sprawował komisarz. Komisarzem mianowano Jerzego Ostrowskiego, ziemianina, właściciela majątku Dębowa Góra, głównego organizatora akcji rozbrajania Niemców w Skierniewicach. Komisarz Rządu Polskiego na Powiat Skierniewicki zarządził wydawanie Dziennika Rozporządzeń Rządu Polskiego. 12 grudnia 1918 r. wydano pierwszy Dziennik Rozporządzeń na Powiat Skierniewicki. Do abonowania jego byli zobowiązani burmistrz Skierniewic, wójtowie i sołtysi powiatu, sędziowie gminni, księża proboszczowie, rabin Skierniewic oraz wszyscy  okoliczni obywatele ziemscy. Dziennik, drukowany w drukarni Zielińskiego przy ul. Senatorskiej, można było nabyć za 50 fenigów. Jednym z pierwszych opublikowanych rozporządzeń było natychmiastowe zlikwidowanie wszelkich napisów niemieckich znajdujących się na terenie powiatu. Czasy powojenne były ciężkie. Brakowało wszystkiego, głównie żywności, opału, odzieży, zaczęły się  spekulacje. Skierniewice liczyły wówczas ok. 14 tys. mieszkańców. Zatem Komisarz Powiatu wydał dekret w przedmiocie obrony przed lichwą. Ten, kto gromadził te przedmioty, ukrywał albo ograniczał sprzedaż, czy wynajmował mieszkanie po zawyżonej cenie,  miał „ulec  karze zamknięcia w domu poprawy od 1,5 roku do lat 6., lub zamknięcia w więzieniu do lat 2. Prócz tego podlegał karze pieniężnej do wysokości 100 tys. marek polskich”. Zgromadzone produkty ulegały konfiskacie i niezwłocznie były sprzedawane ludności po cenach normalnych. Dziennik donosił, że  prokurator miał obowiązek nadać bieg sprawie w ciągu 3 dni, a termin rozprawy w sądzie powinien nastąpić  w ciągu 7 dni.

 

 Jak to się ma do dzisiejszego sądownictwa, kiedy na sprawę czeka się latami? Chyba najdotkliwszą karą było jednak upublicznienie wyroku. Oskarżony na własny koszt musiał ogłosić wyrok sądu w 3 dziennikach, a na drzwiach jego mieszkania czy bramie domu wywieszano wyrok na okres 2 tygodni, aby sąsiedzi mogli się z nim zapoznać. Dekret tego  typu miałby rację bytu współcześnie, kiedy to, wszyscy wiemy, jak ceny są zróżnicowane, szczególnie za wynajem mieszkań. Powołano specjalny Urząd do Walki z Lichwą. W związku z tym zwrócono się obwieszczeniem z dnia 9.12.1918r.  do społeczeństwa o zgłaszanie do w/w urzędu wszelkich nieprawidłowości. Wierzono, że dzięki społeczeństwu zostanie zlikwidowana spekulacja, przez co ulży się zbiedzonej przez wojnę ludności. Należało odbudować kraj, wydano więc obwieszczenie o organizacji kursów cegielnictwa, po którym fachowcy rozpoczęli by odbudowę. Kurs trwał 2 semestry, codziennie od godz. 6.00 do 21.30, a kandydaci którzy ukończyli 18 lat, powinni mieć co najmniej 4-klasową szkołę elementarną.

 

Ówczesne państwo starało się chronić obywatela. Osób pozostających bez pracy nie wolno było eksmitować z mieszkania. Sąd udzielał wówczas półrocznej zwłoki, a dla obywatela szukano pracy. Najważniejszymi zadaniami społecznymi po wyzwoleniu oprócz walki z głodem, była uruchomienie przemysłu, walka z ciemnotą, zakup broni i organizacja wojska. Rząd zwrócił się do społeczeństwa z odezwą i wezwaniem do podpisywania pożyczki państwowej czyli umieszczania swoich oszczędności w sposób, który przyczyni się do rozwoju kraju. Terminowe zobowiązania skarbowe (asygnaty) były oprocentowane na 5% i sprzedawane w odcinkach po 100,500, 1000, 5 000 i 10 000 marek polskich, w walucie austriackiej koronach oraz w rublach. W Skierniewicach Polską Pożyczkę można było kupić w Inspektoracie Skarbowym w domu Józefa Bindera przy ul. Senatorskiej. Ogłoszono również, że zbierane są datki na Skarb Narodowy w postaci złota, srebra, platyny od osób prywatnych. Ofiary te były przeliczane na pieniądze i tak: najwięcej  (300 marek) wpłacił  Słomiński Piotr, nieco mniej (200 marek) – Tomasz Sułkowski. Po 100 marek przekazali Liberman Lewek i Dąbrowski Piotr. Były także wpłaty po 1 marce czy 50 fenigów. Ignacy Macherski, późniejszy dwukrotny burmistrz Skierniewic, wpłacił 20 marek złotem. Jak Państwo widzicie, wszelkiego rodzaju obwieszczenia i rozporządzenia mogą być również skarbnicą informacji o historii miasta i naszych przodkach.

 

Podpis: Dziennik, drukowany w drukarni Zielińskiego przy ul. Senatorskiej w Skierniewicach, można było nabyć za 50 fenigów.

Fot. archiwum M. Lipskiej-Szpunar